Oczy Ogi były przejawiały smutek i rozczarowanie, a Furuichi to zauwarzył i poczuł się zmieszany - nie wiedział od czego zacząć, aby to wyjaśnić. Otworzył usta, aby wydusić z siebie, chociaż jedno słowo, ale na nic, to się zdało. Takayuki wstał, podszedł bliżej do Tatsumiego i ponowił prówę wyjaśnień - bez skutecznie z resztą.
- Masz problem, Oga? Co, chcesz go przelecieć i sobie pójść? - zaczą Toujou, co zszokowało siwowołosego. Rudzielec ruszył na Oge i było widać, że szykuje zamach by przywalić w bruneta. Pięść z dużą prędkością ruszła na tarz smutnego, ale w nią nie trafiła i uderzyła w policzek Takyukiego. Szarooki padł na ziemię, a Tojou z Tatsumi byłi zaskoczeni. Pierwszy zareagował Oga, podszedł do leżącego i złapał go za koszule.
- Nie musisz mnie bronić, idioto! - wrzasnął i przytulił go do siebie. Rudowłosy stał osłupiały i przyglądał się im uwarznie, aż postanowił zostawić ich samych. Słusznie postąpił, Tatsumi czekał, tylko żeby widownia sie poszła, wtedy mógł spokojnie dokonać z Furuichima kolejnego aktu miłosnego. Udali się w zaciszne miejsce by nikt ich nie widział, a tam doszło między nimi do stosunku. Obaj byli zmęczeni, ale jedno dala nie dawało spokoju Tatsumiemu.
- Czemu mnie, wtedy osłoniłeś? - zapytał i spojrzał na szarookiego.
- Bo... - spuścił głowę i wymamrotał - Nie chciałem, żeby znow cię coś bolało. - Takayuki cały zrobił się czerwony, Oga uśmiechnął się delikatnie i znów ucałował swojego uke.
- Kocham cię - wyszeptał mu Tatsumi.
Po tych zdarzeniach, jakie zaszły, życie Tatsumiego, Takayukiego i Toujou, nie zmieniło się, lecz do czasu.
Rudowłosy osiemnastolatek nie zamierza zrezygnować z serca szarookiego, a jak to się dalej potoczy, dowiecie się później.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was bardzo serdecznie! To opowiadanie jest trochę krótkie w porównaniu z resztą, ale ja jeszcze nie skończyłam tej historii ;) Mam wene i korzystam z tego, bo mogę sobie spokojnie pisać.
No to będzie tyle, dziana!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz